Miał być wyjazd, miał być las, miały być grzyby a były- JAGODY! A grzyby, no cóż, jakoś mi sie zaden nie trafił. Stad zamiast sosu grzybowego były dziś pierogi z jagodami. Mąż zachwycony, bo okazało sie, że nikt wcześniej mu pierogów domowych z jagodami nie robił i jak juz, to jadał kupione mrożonki. Dla mnie zdzieiwnie, bo ja od dziecka takie pierogi jadałam domowe, najpierw babcia robiła, potem mama... no ale miało być o Tworkach, a nie o jagodach :)
ostatni Tworek, to torebusia na prezenty. Skusiłam sie, bo na jednym z blogów zobaczyłam całą instrukcję, jak takie cosik wykonac. Nie jest to zupełnie to, co miało być, bo w sumie to pierwsza próba i podeszłam do tego z rezerwa i bez potrzebnej precyzji, effekt nie powala, ale jest chyba niezłym startem w przyszłośc i liczę, ze następny raz bedzie już łatwiejszy, tym bardziej, ze juz wiem, na co uważać i gdzie najszybciej zrobić cos nie tak. Doczytac nie dałam rady instrukcji, bo nie mój jezyk hahahaha któryś skandynawski chyba, a ja raczej anglojezyczna jestem.
no ale to co mi wyszło. Dobór kolorów troche mi nie wyszedł :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz