Zbieraliśmy się z dziećmi na spacer i przy okazji zakupy, własnie zakładaliśmy buty, kiedy zadzwonił domofon, ale kiedy Oskar podniósł słuchawkę, nikt się nie odezwał. Pomyślałam, że to pomyłka.
Po chwili dzwonek do drzwi.
W wizjerze zobaczyłam Panią w wieku mojej mamy, elegancką, miło wyglądającą.
otworzyłam.
Pani lekko smieszana zapytała, czy znam Sylwię Ziółkowską, bo tu gdzieś mieszka.
-Tak, to ja. O co chodzi?
- To Pani, naprawdę?
-Takk.... odpowiedziałam zastanawiając się, o co chodzi...
- Bo ja chciałam zamówić u Pani kartkę na chrzest.
- Aaaaa to zapraszam.....
od slowa do słowa, Pani okazała się być Tesciową mojej jedynej "uczennicy" Magdy, którą poznałam przez moją szefową z pracy. Droga długa, ale w końcu wyciągnęłam z Pani, skąd w jej oczach było tyle niedowierzania, kiedy potwierdziłam, ze dobrze trafiła.
Pani powiedziała:
- Ale na zdjęciu w internecie Pani jest blondynką!!!!
I to mnie popchnęło do zmiany zdjęcia w profilu, na bardziej aktualne, w sumie bardzo aktualne, bo zrobione przez mojego męża, w piątek, przed moim wyjściem na spotkanie z przyjaciółmi.
Zdjęcie sprzed 3 lat poszło w niepamięć i oto ja, w ciemnym wydaniu :)
a poniżej moje ostatnie tworki