Poranek w naszym domu- przeglad prac, ktore mama wykonała poprzedniej nocy :) Ewka, mój pierwszy krytyk. Póki co wszystko jest "śliczne", ale jak podrośnie, pewnie bardziej będize motywowała mamę do pracy, a jużna pewno będzie pomagała. Już widac, ze ją ciągnie do moich narzedzi, do kredek, farb... oby tak dalej:) Będzie pomocnica mamusi. Wojtek- ten to jak widac, najchetniej wszystko by podpalił i dmuchał :):):) Muszę chować zapałki i świeczki, bo kocha zdmuchiwać płomienie. Daj Boże żeby był strażakiem, a nie piromanem :)
Zaczynamy zabawę w ciasteczka. Ewka uwielbia pomagać. Kupiłam jej nawet mały fartuszek, żeby wygladała jak mama:)
Zaczynamy od wymieszania mąki z masłem.
POtem dodajemy żółtko, które jakoś trzeba było oddzielić od białka :)
Potem jeszcze był proszek do pieczenia, olejek waniliowy i zagniatamy.
Polezało sobie w lodówce, to teraz trzeba powycinać foremkami ciasteczka .
jeszcze troszke maki, żeby się do wałka nie przykleiło...
I wałkujemy, na 5 milimetrów
Wycinamy z mama "kolegę"- jak mówiła Ewka na ludzika.
I nasza ława- jak po huraganie :)
Ciastka sie upiekły i teraz je lukrujemy
Zastanawiam się mamusiu.........
I efekt końcowy. Tyle zostało, reszta zjedzona w trakcie dekorowania :)
I tym miłym, słodkim uśmiechem "kolegi" życzymy wszystkim czytającym odkrywania świata kuchni z dziećmi. Zabawa niesamowita. Co tam ciastka, jaki ubaw miałyśmy.