czwartek, 7 października 2010

Lawendowy Torcik ślubny :)

Nie mogę sie zebrac z robieniem kartek, z pisaniem. Maluchy poszły w tym tygodniu pierwszy raz do żłobka i wszyscy to bardzo przeżywamy. Wojtek to, jak mówi mó mąż, Luzak, co jemu wszystko jedno, byle się ktoś nim zajął, w sensie nakarmił, zagadnął, pośmiał się do niego, natomiast Ewka bardzo przeżywa rozstanie. Pierwszy dzień nie wiedziała, co się świeci, była zaskoczona, ale poszła chętnie do dzieci. Potem Pani mówiła, że płakała, wymiotowała... słowem to, co dzieci na początku zwykle w żłobku robią. Dzień drugi juz wiedziała, o co chodzi, położyła się w progu sali i Pani zabrała ją na ręce. Płacz, ale bez rzyganka. Dzień trzeci ryk już przed sala, jak ją mąż rozbierał, znowu rzyganko i płacz. Dzień czwarty, poprzedził wieczór, kiedy na słowo dzieci był wrzask, płacz i tulenie się do mamusi. Mąż zabrał ja na spacer do sklepu, to całą drogę płakała, ze chce, do mamy. Oj przylepka mi się uchowała. Nocka dzisiejsza by la koszmarna, co 2 godziny płacz Ewki, albo płacz Wojtka na karmienie. Takim to sposobem, mama wiele nie zdziałała, bo zmeczenie było tak dużę, że odebrało mamie zdolność logicznego myślenia i jakieś badziewia zaczęły spod ręki wychodzić.
Kochana siostra wspomogła mnie expresem ciśnieniowym do kawy i w dobrym czasie mi takie prezent sprawiła, bo bez kawy padłabym na amen. Teraz Maluchy zasneły, o dziwo oboje w tym samym czasie, każde w swoim miejscu. Na słowo dzieci znowu jest u Ewki płacz, ale juz nie taki gwałtowny, jak wczoraj. Co bedzie dalej? Kiedy mama się wyśpi?
Póki co, skończyłam jedną karteczkę w okrąglakowym pudełku i mam ochotę na kolejną. Zaproszenie kopertowe na komunię się podobało i może Pani coś zamówi, póki co, czekam; no i w planach do zrobienia album na 50 rocznicę ślubu. Kupilam pierwszy raz papier profesjonalny do scrapbookingu, moze cos wykorzystam. Zaraz tez trzeba sie bedzie brac za Świąteczne ozdoby, czas tak szybko leci. Aż mi się nie chce mysleć, że wkrótce do pracy.




1 komentarz: